sobota, 13 sierpnia 2011

Do samiutkiego końca..

Dziwnie natchnęło mnie na coś takiego. Trochę dołujące opowiadanie.
Siedziałam nad tym i nie wiedziałam jak to skończyć. Aż mnie natchnęło.
Wasza Toster Mikeya . 


Drogi Pamiętniku!
     To niesamowite, wszechoarniające uczucie, zobaczyć kogoś, kogo nie widziało się pół życia. Zobaczyć zmiany, nowy kolczyk czy bliznę. Tak jakby poznawanie człowieka od nowa. W końcu nie widziało się go masę czasu, więc zmienił się i charakter jak i wygląd. Czasami zmiany nie są najlepsze. Jak okazało się i w tym wypadku. Ale tak czy inaczej, Vins zawsze będzie tym samym chłopakiem, którego znałam w dzieciństwie. Nigdy nie zapomnę tamtych czasów, czyli Vins pozostanie takim, jakiego pamiętam. Poza tym, poznałam jego dziewczynę. Nareszcie znalazł kogoś z kim może dzielić swoje serce. Tak zawsze tego pragną. Nie ukrywam, że poczułam lekką zazdrość, ale po chwili zniknęła, widząc uśmiech na Jego twarzy. Wzbogacił się o porządną dziarę na plecach. Piękne znaki i imię swojej wybranki widniały od niedawna z tyłu tego wspaniałego człowieka. Cieszę się, że ma to, czego chciał i potrafi to docenić. Mam tylko nadzieję, że nic się nie zmieni na gorsze. Pragnę, by był szczęśliwy do końca życia. 
Dla Vinsa znaczę wiele. Nie raz ratowałam go z przepaści, gdy był już daleko w dołku. W liceum załatwiałam mu ściągi i brałam winę na siebie. Prawdziwa Przyjaciółka. Nazywał mnie wiedźmą. Za każdym razem znajdywałam czar na każdego z którym miał kłopoty i tym oto sposobem nigdy nie dostał lania. Czasami obrywałam za niego. Za zerwane kwiaty z ogródka pani Manson dla pięknej Sherlin, za wybicie okna lub za zgubionego psa którym miał się opiekować. 
Zawsze był dla mnie kimś więcej. Kochałam go nad życie, lecz nie jak chłopaka, tylko brata. Zrobiłabym dla niego wszystko. Do tej pory nic się nie zmieniło. Nadal potrafię skoczyć za nim w  ogień. 
Gdy z nim dzisiaj rozmawiałam, opowiadał jak za mną tęskni. Mówił, że pragnie byśmy pozostali przyjaciółmi do końca życia, bym zamieszkała przy jego mieszkaniu, by było pięknie.. Tak bardzo chciał poznać moje dzieci, które kiedyś przyjdą na świat. Ale jednak wspominał o śmierci. Pragną jej. Chciał poznać prawdę i nie oszukiwać się już nigdy więcej.
Rok temu rozdzielił nas jego wyjazd do Anglii, gdzie poznał Weronikę. Swoją kobietę. Trzysta sześćdziesiąt pięć i pół dnia bez Niego minęły dla mnie jak pół życia. Gdy przyjechał, chciałam go wywalić za drzwi, za to, jak ze mną postąpił. Po wyjeździe nie odzywał się przez okrągły miesiąc i nawet nie zapowiedział tego, że gdziekolwiek wyjeżdża. 
Dzisiaj żegnałam się z nim ostatni raz. Mam raka piersi i pozostał mi tydzień życia. Nie mówiłam mu, żeby nie tracił tego szczęścia które go teraz otacza. Obiecałam mu kiedyś, że sprawię, że będzie wesoły do końca mojego życia, a po tym, będę nad nim czuwać. I tak też nastąpi. Zatem żegnam. To będzie też ostatni wpis w pamiętniku. Nie chce już dłuzej tego przeciągać.  Idę się zabić. 
                                                                                             Twoja na zawsze, Wiedźma. 

3 komentarze: